Nie lubię pisać w negatywny sposób, nie lubię przelewać negatywnych myśli, ale.. czasem trzeba. Trzeba informować o produktach, które się nie sprawdziły od samego początku, bądź w trakcie używania zmieniłam o nich zdanie. Dziś będzie o produktach, o których na pewno słyszałyście, widziałyście ich recenzje bądź same używałyście. Sprawdźcie, które produkty z drogerii warto omijać!
Niegdyś kochałam ten produkt - byłam zachwycona jego kryciem, wykończeniem, a odcień 010 był najbardziej rozchwytywanym egzemplarzem w drogerii. Mowa, oczywiście, o podkładzie Catrice HD Liquid Coverage, który podbił serca maniaczek makijażu, choć jego triumf trwał do czasu... Do czasu ogromnego wysypu. Rzadko na mojej skórze twarzy pojawiają się zmiany grudkowe, a po miesiącu od mojej recenzji stało się coś.. dziwnego. Zwracam uwagę na dokładny demakijaż, przykładam się do tego, ale to, co stało się z moją skórą po jego częstym używaniu to był k-o-s-z-m-a-r. Gdy rano nakładałam podkład wszystko było w porządku, jednak w trakcie dnia zauważyłam już jakieś dziwne grudki na skroniach, przy nosie, na brodzie. Nie zmieniałam pielęgnacji więc jestem przekonana, że to wina podkładu, jednak po jakimś czasie dałam mu kolejną szansę. I nic się nie zmieniło w tej sprawie, grudki wciąż się pojawiały. Dostałam w komentarzach pod ⇨ recenzją podkładu Catrice ostrzeżenia, że u niektórych ten podkład się nie sprawdził, jednak sądziłam, że skoro u mnie nic takiego nie dostrzegłam to może mnie to nie dopadnie. Ale dopadło i szybko przestałam go używać, jednak skóra jeszcze jakiś czas walczyła z podskórnymi grudkami..
Maskara Lash Plumping, Golden Rose
Jedni ją kochają, inni nienawidzą, a ja należę do grupy, która za nią nie przepada. Jeśli nie wiecie, to moim top of the top maskar do rzęs jest ⇨Loreal Volume Million Lashes So Couture i charakteryzuje się ona silikonową szczoteczką, nie za rzadką, nie za gęstą konsystencją oraz tym, że nie skleja rzęs, jest długotrwała, ładnie wydłuża, ale nie tworzy nienaturalnego efektu - mój ideał do którego wracam. Jakiś czas temu po otwarciu stoiska Golden Rose, dostałam box, który zawierał m.in.⇨ bazę pod cienie oraz ten tusz do rzęs. To, co jest charakterystyczne dla tej wersji tuszu to ogromna silikonowa szczoteczka (która jest wielkości całego mojego oka!) oraz mokra formuła, która już od kwietnia nie podeschła i jest tak samo rzadka jak po otwarciu. Pierwszym minusem jest to co dla niej charakterystyczne - zbyt duża szczoteczka, którą zawsze się umażę, a malowanie dolnych rzęs nie obchodzi się bez dotykania powieki. Lash Plumping to maskara dodająca objętości, a więc troszkę skleja rzęsy - ale to już kwestia wyboru tuszu z daną szczoteczką, do czego się nie przyczepię. Mam za to ogromny zarzut do trwałości, która w przypadku tego produktu, nie powala. Tusz daje "efekt pandy", czyli topi się na dolnej powiece pozostawiając czarną smugę, a w przypadku dokładania kolejnej warstwy można stworzyć efekt kilku rzęs. Szczególnie nie polecam osobom z małymi oczami bądź opadającą powieką ze względu na trudności w aplikacji.
Loreal, Infallible Sculpt
Chyba już każdy kocha konturowanie - ja uwielbiłam sobie sposób na sucho, choć lubię też wykonać je produktami mokrymi. Już daawno temu dostałam od mojej Ani @kosmetykoholizm paczuszkę w której znajdowała się m.in. paletka do konturowania z Loreala w odcieniu 03 Medium/Dark. Paletka, oprócz nie najlepszego sposobu wykonania, tj. plastikowe opakowanie z mini lustereczkiem, zawiera dwa odcienie kremów do konturowania - jasnego odcienia oraz ciemnego. Jasny stosowany jest na miejsca takie jak: środek twarzy, szczyty kości jarzmowych (nie ma czegoś takiego jak kości policzkowe! :D) czy obszar żuchwy. Ciemny odcień podkreśla wgłębienia, obszary, które chcemy wyszczuplić, wyrzeźbić. Produkt sam w sobie jest ok - mazidła rozcierają się bardzo dobrze zarówno gąbeczką i pędzlem, choć jaśniejszy odcień ma to do siebie, że mocno podkreśla fakturę skóry - suche skórki, nierówności, szorstkość. Paletka ta, w przypadku odcienia 03, jest źle skomponowana - skoro przeznaczona jest dla ciemniejszego typu urody to zarówno bronzer jak i rozjaśniacz powinny być pod to dostosowane. Niestety, kontrast pomiędzy bardzo ciepłym, wręcz ceglastym bronzerem w porównaniu do alabastrowego odcienia produktu do rozjaśniania, jest ogromny, co sprawia, że nie da się uzyskać naturalnego efektu przystosowanego do ciemniejszej karnacji.
A Wy trafiłyście ostatnio na jakieś "kosmetyczne porażki"?
Piszcie w komentarzach które produkty warto omijać!
Zapraszam do dyskusji: