Podkład Makeup-Atelier Paris, Waterproof Liquid Foundation
Albo się go kocha, albo nienawidzi - ja, niestety nie należę do jego fanek. Jest to bardzo specyficzny typ podkładu, gdyż należy dobrze przygotować skórę pod jego nałożenie - złuszczyć, mocno nawilżyć i nałożyć odpowiednią bazę, gdyż często gryzie się z innymi bazami czy kremami, a najlepiej współpracuje z bazami wyłącznie marki MAP. Miałam kilka odcieni tego podkładu, które kupiłam w ciemno - MAP ma ogromny plus za gamę kolorystyczną podzieloną na tonacje: żółtą, oliwkową, w miarę neutralną, różową i dla osób ciemnoskórych. Jeśli potrzebujecie bardzo jasnego podkładu z delikatnymi żółtymi tonami to odcień 1NB jest świetny! Podkład pięknie krył i świetnie wyglądał na skórze, dając efekt photoshopa, choć zazwyczaj tylko na chwilę - po nawet niecałej godzinie był bardzo mocno widoczny, wręcz osadzony na skórze. Poza tym, nie był to podkład nie do ruszenia, bo często mi się przemieszczał i odbijał po dotknięciu dłonią. Owszem, można uzyskać nim piękny efekt, jednak raz się uda, a raz nie - jak gra w ruletkę. Ja podziękuję, bo jednak mam kilka sprawdzonych podkładów, które zachowują się zawsze tak samo i nie robią niespodzianek w postaci - czy mój podkład będzie wyglądał dziś ładnie, czy jednak nie.
Maskara Lancome, Monsieur Big
Maskara Lancome to jedna z pierwszych, droższych maskar które miałam. Ma zwykłą, tradycyjną szczoteczkę - dużą i niestety, nabierającą zbyt dużo produktu. Tusz ma rzadką konsystencję, choć mam już go od kilku miesięcy i nie jego gęstość zupełnie się nie zmieniła. Ma kruczoczarny kolor, więc docenią ją posiadaczki jasnych włosków, gdyż maskara mocno podkreśla rzęsy - mocno je pogrubia, delikatnie wydłuża. Słabo rozczesuje rzęsy głównie przez to, iż nabiera zbyt dużo produktu i możemy z nią przesadzić. Jedna warstwa wygląda dobrze, jednak gdy jesteśmy przyzwyczajone do dokładania tuszu to niestety możemy z nią przesadzić. Przyznaję, że gdy popracujemy trochę z tą maskarą, nałożymy niezbyt grubą, jedną warstwę to rzęsy wyglądają pięknie, chociaż.. No właśnie, wydaje się, że nie jest tak zła, dopóki nie ponosimy jej w ciągu dnia. Dyskwalifikuję tą maskarę głównie za jej trwałość - topi się, odbija na dolnej powiece, daje efekt pandy po kilku godzinach - kupując tusz za cenę, bagatela, 140 zł, chciałybyśmy, aby sprawdzała się lepiej i miała lepszą trwałość. A więc sprawdza się moje przekonanie, że nie warto kupować drogich tuszy do rzęs i po jej zdenkowaniu, z podkulonym ogonkiem wrócę do mojego tuszu Volume Million Lashes So Couture, który daje bardziej naturalny efekt, lepiej rozdziela rzęsy i co najważniejsze, jest dużo trwalszy i odporniejszy.
Jeśli macie jeszcze kilka wolnych minut to może zainteresują Was wpisy poniżej, typowo makijażowe, ale ze sprawdzonymi produktami, które warto kupić i nie przepłacając!
⇨ TAŃSZY (O 30 ZŁ!) ZAMIENNIK MOJEJ ULUBIONEJ BAZY POD CIENIE
⇨ MOJE ULUBIONE CIENIE DO POWIEK
Powoli wracam, odgrzebuję się z dokumentów, z nowym sprzętem na którym w końcu mogę do Was pisać, jeeej!
Spotkałyście na swojej kosmetycznej drodze jakieś drogie koszmarki zupełnie nie warte swojej ceny?
Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach!
Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach!
Zapraszam do dyskusji:
Często właśnie jest tak że coś drogiego nie spełnia naszych oczekiwań ale nie zawsze. Kwestia jak produkt działa na kogoś indywidualnie. Toner do Brother TN1090 Black Prism pozdrawia.
OdpowiedzUsuń