Mam dużo zaległości. Bardzo dużo. Mam nadzieję, że powrócę do normalnego trybu w czasie nie dłuższym niż 3 tygodnie. Dziś przedstawiam Wam maskarę zwiększającą objętość rzęs - powierzchownie niepozorną, wyglądającą klasycznie, z sylikonową szczoteczką, za mniej niż 15 zł. Porównałam jej działanie z dwoma, także niedrogimi tuszami, które wiodły prym w mym tuszowym dorobku. Efekt? Zadowalający.. a nawet bardzo!
Maskara, My Secret, Magic Volume, ma sylikonową prostą szczoteczkę - nie za długą, nie za krótką, idealną w porównaniu do linii rzęs. Długość włosków zmniejsza się wraz z zakończeniem aplikatora. Końcowe wypustki pozwalają na dotarcie do najkrótszych rzęs w wewnętrznych kącikach oczu. Wszystkie trzy szczoteczki są elastyczne, ale nie do przesady. "Ruszają" się na boki w miejscu zakończenia aplikatora, tak by szczoteczkę było łatwiej wyciągnąć z opakowania. Eveline Volume Celebrities ma szczoteczkę pofalowaną - środkowa część jest węższa i bardziej płaska niż końce, które są nieco zaokrąglone. Lovely, Pump Up Curling ma zakrzywioną linię szczoteczki z włoskami skracającymi się ku końcowi. Najlepiej pracuje mi się ze szczoteczkami tuszu Lovely i My Secret z racji ich kształtu - klasycznego, płaskiego z krótkimi wypustkami przy końcu.
Tusz po pierwszej warstwie wygląda bardzo naturalnie : rozdziela, wyczesuje, nieco wydłuża i pogrubia w bardzo delikatny sposób - bez grudek. Druga warstwa jest bardziej widoczna i bardziej oddaje efekt większej objętości. Wydłużenie i pogrubienie jest bardziej widoczne, a to, co najbardziej lubię w tej maskarze to możliwość stopniowania efektu bez grudek i pajęczych nóżek. Choć mam go miesiąc, to tusz ma nadal mokrą konsystencję. Efekt utrzymuje się długo bez obsypywania się i "efektu pandy". Jedynym argumentem, który przemawia na niekorzyść tego produktu, jest jego zasychanie. Po nałożeniu należy uważać, by nie pobrudzić górnej powieki (sytuacja przedstawiona na powyższym zdjęciu była celowa:). Jednak po całkowitym wyschnięciu utrzymuje się długo, bez poprawek w ciągu dnia. Maskara nie podrażniła mi w żaden sposób oczu.
Efekt Pump Up Curling :
Nie dodałam zdjęć maskary Eveline z racji tego, iż była nieco przyschnięta, więc nie miałaby równych szans. Efekt Pump Up i Magic Volume jest zbliżony - rozdzielenie rzęs, lekkie wydłużenie i pogrubienie, naturalny efekt. Magic Volume jednak wygrywa, z racji iż jego wada stała się zaletą - mokra konsystencja pozwala na budowanie zamierzonego efektu. W przypadku maskary Lovely, po nałożeniu "bazowej" warstwy i zrobieniu pierwszego zdjęcia (a zajęło mi to chwilkę), a następnie nałożeniu drugiej warstwy, konsystencja tuszu była już sucha i ciężej się z nią współpracowało niż nakładając warstwę po warstwie, co poskutkowało efektem pajęczych nóżek na dolnej powiece. Wydaje mi się, że MS wygrywa jeszcze pod względem trwałości, bo po wielu godzinach od porannego makijażu (nie mam w zwyczaju przeglądać się w lusterku i poprawiać niedociągnięć) i po powrocie do swego lokum, nie dostrzegam żadnego niepożądanego efektu pod oczami (no chyba, że zejście korektora).
Maskara My Secret okazała się sporym zaskoczeniem i gdyby nie przesyłka od drogerii Natura, nie kupiłabym jej. Zapewne wybrałabym coś sprawdzonego i nie przetestowałabym tak naturalnie wyglądającego na rzęsach tuszu.
Magic Volume Mascara jest do zdobycia w Drogeriach Natura za cenę bodajże 12 zł.
Oficjalna strona drogerii, gdzie widnieją wszystkie obowiązujące promocje http://www.drogerienatura.pl/ a także fanpage na Facebooku https://www.facebook.com/drogerienaturapl
*Fakt, iż powyższy produkt dostałam w ramach współpracy nie zmienił mojej subiektywnej opinii na jego temat
Zapraszam do dyskusji:
Znam tusz Lovely i Eveline i bardzo je lubię. Tego z My secret nie miałam okazji jeszcze używać :)
OdpowiedzUsuńLubię ten z Lovely całkiem :)
OdpowiedzUsuńLovely miałam w planach zakupić, jednak mimo niskiej ceny ostatecznie sobie go darowałam.Obecnie używam Loreal so couture i niemal pieje z zachwytu jak ładnie rzęsy w nim wyglądają.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam Loreal So Couture - mam jego recenzję gdzieś na blogu. :)
Usuńfajny efekt dają te tusz,e taki naturalny :) w ogóle to masz ładne rzęsy :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję, ale to akurat powrót do wspomagaczy jakim jest odżywka Long 4 Lashes ;)
UsuńJakie masz piękne duże oczy :) Żadnych z tych mascar nie miałam okazji mieć. Ostatnio lubuję się w Astor' owych tuszach :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio miałam maskarę Big&Beautiful, Style Muse ale niestety nie polubiłam jej.. Chyba nie mam szczęścia do Astora :/
UsuńZ powyższych używałam tylko Pump Up Lovely. Był okej, ale niestety mam większe wymagania, co do tuszy :P
OdpowiedzUsuńŁadny naturalny efekt ;) ja jednak wolę mocniejszy look ;)
OdpowiedzUsuńJa przez bardzo długi czas wolałam mocniej tuszować rzęsy, malować kreski, a teraz.. teraz to mi się nie chce i polubiłam naturalny look :)
UsuńNie miałam żadnego z tych tuszy. Jestem fanką bardziej wyrazistych rzęs :)
OdpowiedzUsuńJa jestem fanką maskary Lovely :D
OdpowiedzUsuńnie mialam akurat zadnej z tych ale lovely lubie ;-)
OdpowiedzUsuńJestem zdziwiona, ale ta My Secret prezentuje się na zdjęciu o wiele lepiej :)
OdpowiedzUsuńRównież jestem pozytywnie zaskoczona :)
UsuńA ja właśnie jestem na etapie wyboru nowego tuszu, ale coś czuję, że poczekam na promocję i wybiorę sprawdzony Misslyn ;) z tych żadnej nie znam
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam żadnego produktu z Misslyn, może coś polecisz? ;)
Usuńz tych maskach znam tylko Lovley i bardzo ją lubię ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się Twoja recenzja, obecnie używam maskary z Loreal, jak wiadomo one są drogie i szukam jego odpowiednika na chudsze miesiące, chętnie kupie My Secret Magic Volume
OdpowiedzUsuńOstatnimi czasy zakochałam się w żółtym tuszu MIYO <3 Na początku nie byłam z niego zadowolona jednak z czasem stał się moim KWC - pięknie podkreśla i wydłuża rzęsy ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem wierna tuszowi z Lovely :)
OdpowiedzUsuńSzczoteczka Magic Volume MS ma mój ulubiony kształt. :) Ten tusz z Lovely kupiłam zachęcona recenzjami i w ogóle się u mnie nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tusz Eveline, jest niesamowity, a cena wręcz śmieszna. Lovely był ok, ale podobno mogą po nim wypadać rzęsy :/ Obserwuję i pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńWypadanie może zależy od ilości nakładania lub może demakijażu ? U mnie tego nie wzmagał, wypadało ich tyle, ile zazwyczaj :) Również pozdrawiam :)
UsuńMoże kiedyś wypróbuję tusz z my secret, chociaż do natury mi nie po drodze ;) a co do tuszu z lovely mam podobne zdanie :)
OdpowiedzUsuńNiestety Natury nie są tak rozpowszechnione jak Rossmann i ciężko je znaleźć :(
Usuń