⇨Lekkie kremy pod makijaż bez parafiny - Sylveco, Alterra, Dr. Scheller
⇨ Kremy bez parafiny - Bielenda, Biały Jeleń
myWONDERBalm to seria czterech kremów o energetycznych odcieniach znajdujących się na tubkach samych produktów, ale i zapachów, które wbrew pozorom są bardzo intensywne. Posiadam dwie wersje: intensywnie nawilżającą z olejem kokosowym oraz nawilżająco-odżywczą z masłem mango. Wersję intensywnie nawilżającą zamówiłam w sklepie Kontigo, a żółtą wersję kupiłam stacjonarnie, w Super-Pharm. Ich cena oscyluje wokół 30 zł, a pojemność kremu to 75 ml. Ważność produktu od daty otwarcia to 6 miesięcy.
Po otwarciu tubki witają nas przesłodkie, owocowe zapachy. Jeśli nie jesteście fanami produktów pielęgnacyjnych o intensywnych zapachach to nie polecam - woń utrzymuje się nawet na skórze, jednak po chwili znika. Sama konsystencja kremu jest dosyć gęsta, nie spływa, jednak rozprowadza się ją bez smug. Wersja kokosowa jest lżejsza, szybciej się wchłania i nie pozostawia na skórze filmu, kremowej otoczki, która występuje w przypadku kremu w wersji mango.
Wersję kokosową mogłabym polecić osobom z cerą mieszaną, tłustą, gdyż jest lekki i wchłania się ekspresowo do matu. Wersję mango poleciłabym osobom z cerą suchą, normalną, dla osób z cerą przesuszoną, gdyż ta otoczka sprawi, że podkład będzie lepiej się nakładał, lepiej sunął pod pędzlem lub gąbką i prezentował się korzystniej. Nie każde kremy nadają się do nakładania pod makijaż, gdyż mogą sprawiać, że podkład będzie się rolował (miałam taką przygodę z kremem Biodermy, który sprawiał, że każdy podkład mi się na nim rolował i powstawały prześwity), jednak myWondebalm nie powoduje rolowania oraz nie posiada spf, co z jednej strony jest wadą - przy zamiarze stosowania go przed codziennym wyjściem dobrze mieć filtr przeciwsłoneczny już zawarty w ulubionym kremie pielęgnacyjnym, ale i zaletą, gdyż nie powoduje wzmocnienia efektu bielenia, które zauważalne jest często na zdjęciach z flashem.
Po otwarciu tubki witają nas przesłodkie, owocowe zapachy. Jeśli nie jesteście fanami produktów pielęgnacyjnych o intensywnych zapachach to nie polecam - woń utrzymuje się nawet na skórze, jednak po chwili znika. Sama konsystencja kremu jest dosyć gęsta, nie spływa, jednak rozprowadza się ją bez smug. Wersja kokosowa jest lżejsza, szybciej się wchłania i nie pozostawia na skórze filmu, kremowej otoczki, która występuje w przypadku kremu w wersji mango.
Skład kremu intensywnie nawilżającego z olejkiem kokosowym
INCI: Aqua
(Water), Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Oil,
Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate,
Glyceryl Stearate Se, Cetearyl Alcohol, Phenoxyethanol, Panthenol, Tocopheryl
Acetate, Sodium Polyacrylate, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, Sodium Phytate,
Alkohol, Parfum (Fragrance), Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate, Coumarin,
Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamalaldehyde [źródło]
Skład kremu nawilżająco-odżywczego z masłem mango
INCI: Aqua (Water), Propylheptyl
Caprylate, Decyl Oleate, Glycerin, Potassium Cetyl Phosphate, Cetearyl Alcohol,
Stearic Acid, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Mangifera Indica (Mango) Seed
Butter, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Panthenol,
Phenoxyethanol, Sodium Polyacrylate, Tocopheryl Acetate, Triethanolamine,
Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, Sodium Phytate, Alkohol, Parfum (Fragrance),
Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool [źródło]
Czy kremy MIYA mają wady?
Zauważyłam dziwne zjawisko, które nie było jednorazowe - kremy po nałożeniu na podrażnioną skórę powodują delikatne, chwilowe szczypanie. Dzieje się tak, gdy nakładam je bezpośrednio, na suchą skórę, bez wodnego "podkładu" w postaci toniku czy serum. Zdarzyło mi się to kilka razy, więc uważam, że warto o tym wspomnieć.Wersję kokosową mogłabym polecić osobom z cerą mieszaną, tłustą, gdyż jest lekki i wchłania się ekspresowo do matu. Wersję mango poleciłabym osobom z cerą suchą, normalną, dla osób z cerą przesuszoną, gdyż ta otoczka sprawi, że podkład będzie lepiej się nakładał, lepiej sunął pod pędzlem lub gąbką i prezentował się korzystniej. Nie każde kremy nadają się do nakładania pod makijaż, gdyż mogą sprawiać, że podkład będzie się rolował (miałam taką przygodę z kremem Biodermy, który sprawiał, że każdy podkład mi się na nim rolował i powstawały prześwity), jednak myWondebalm nie powoduje rolowania oraz nie posiada spf, co z jednej strony jest wadą - przy zamiarze stosowania go przed codziennym wyjściem dobrze mieć filtr przeciwsłoneczny już zawarty w ulubionym kremie pielęgnacyjnym, ale i zaletą, gdyż nie powoduje wzmocnienia efektu bielenia, które zauważalne jest często na zdjęciach z flashem.
A Wy, czego używacie przed nałożeniem makijażu?
Zapraszam do dyskusji: