FITOMED - MÓJ KREM NR 1 ODŻYWCZO-REGENERUJĄCY KREM DO CERY SUCHEJ + MÓJ KREM NR 10

środa, 8 czerwca 2016

Kolejny pielęgnacyjny duet raz po raz.. Najpierw Sylveco, teraz Fitomed! Produkty tej firmy to dla mnie całkowita nowość i przed możliwością testowania produktów słyszałam i czytałam kilka recenzji o kosmetykach, które wywoływały zachwyt, ale i czytałam kilka opinii tych, które się zawiodły.. A do którego grona należę ja?

Nie będę ukrywać, że produkty dostałam od firmy, bo to żadna tajemnica i fakt, że ich nie kupiłam kompletnie nie wpływa na moją opinię. Nie testuję produktów, które nieodpowiadają mi pod względem składu, a możliwość wybrania produktów sprawiła, że wybrałam dla siebie dwa kremy.. a to czy jestem zadowolona z tego co dostałam to przeczytacie dalej.
Zacznę od produktu, w którym pokładałam wielkie nadzieje - poszukiwałam idealnego kremu pod oczy bardzo długo.. Używałam wielu kremów pod oczy - ten z Ziaji, który miał rozjaśniać cienie pod oczami, żel z Flosleku, który sprawdzał się genialnie jako ukojenie, ale nie jako mocno nawilżający krem, krem Lambre, który znów okazał się porażką i kilka innych o których nie było sensu pisać.. Czy już znalazłam idealny krem, który mnie zachwycił? Niestety nie - muszę znów wszcząć poszukiwania.

Krem nr 10 dostałam w dwóch mini słoiczkach, z czego byłam nieco niezadowolona, ponieważ na podstawie próbek NIE DA SIĘ ocenić działania kremu! Nie wiem czy ilość, którą dostałam równa się wersji oryginalnej kremu - 20 ml, ale przetestowałam go (całą jedną miniaturkę i w tej chwili jestem przy drugim mini słoiczku), bo jednak nie potrzebuję tak dużej ilości kremu pod oczy do aplikacji, ale niestety się rozczarowałam. Krem ma fajny skład, przynajmniej oparty jest na większej ilości "dobrych" składników - ekstrakcie z liści białej herbaty (naparze z białej herbaty), oleju arganowym, oleju z awokado, maśle kakaowym, maśle shea. Wkleję Wam INCI ze strony Fitomed, bo na swoich słoiczkach nie miałam składu ani choćby karteczki zawierającej informacje o produkcie..
Ingredients: Aqua, Camellia Sinensis (White Tea) Leaf Extract, Argania Spinosa Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Theobroma Cacao Seed Butter, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Hydroxyethyl Acrylate, Sodium Hyaluronate, Glycerin, Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, D-Panthenol, Trilaureth-4-Phosphate Caprylic/Capric Triglyceride, Peg-7 Glyceryl Cocoate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerine.
Krem nie ma masełkowatej konsystencji - jest lekkim musem, który szybko się wchłania i jest bezzapachowy. Cieszyłam się jak dziecko, że przetestuję ten krem i w końcu znajdę idealnego tłuścioszka pod oczy, który odżywi moją przesuszoną i skłonną do tworzenia się zmarszczek, skórę pod oczami. Po pierwszej aplikacji troszkę się zdziwiłam, że skóra zaczęła delikatnie mnie piec.. no ale czasem tak bywało przy nowych produktach, że skóra reagowała na nowe produkty na swój sposób. Ok, kolejna aplikacja, znów pieczenie i delikatne łzawienie.. Kolejnym razem krem nakładałam dosłownie na szczyt policzków i delikatnie rozcierałam go do góry, by krem nie dostał się na linię wodną.. Było lepiej, skóra nie piekła tak bardzo, ale większość produktu znalazła się na policzku, a nie bezpośrednio w miejscu, które potrzebowało odżywienia. Dodam, że nie nakładam dużo produktu pod oczy i na prawdę uważam, by krem nie dostał się do oka.. Niby to pieczenie nie było uciążliwe,a skóra nie była zaczerwieniona, ale gdy pojawiło się łzawienie to na prawdę poczułam, że ten krem nie jest dla mnie. Krem czasem sprawia, że skóra mnie piecze, a czasem to uczucie nie występuje. Nie wiem od czego to zależy, ale będę testować go dalej i opinia po miesiącu, jak dla mnie, nie jest wystarczająca, by stwierdzić czy ten produkt jest dobry czy nie. Moja opinia jest tylko moja, więc mam cichą nadzieję, że tylko ja tak zareagowałam na ten krem i to, że u mnie się nie sprawdził nie oznacza, że nie sprawdzi się u każdego, pamiętajcie! :)

Teraz czas na coś dużo lepszego, z czego jestem w 100 % zadowolona! Ten duet jest udany tylko w połowie :)
Krem nr 1, odżywczo-regenerujący do skóry suchej, jak już możecie się domyślać sprawdził się o niebo lepiej od poprzednika. Przez ostatni miesiąc towarzyszył mi w wieczornej i porannej pielęgnacji - w każdym momencie, gdy potrzebowałam nawilżenia i odżywienia skóry! Krem ma konsystencję puszystego masełka, przyjemnie się nakłada i pozostawia na skórze lekki film, który ostatnimi czasy lubię. Gdy skóra jest bardziej przesuszona to krem wchłania się u mnie do matu, ale gdy poziom nawilżenia jest wyższy to pozostawia właśnie ten delikatny film. Krem ma fajny skład oparty  na wodzie różanej, maśle kakaowym, oleju z kiełków pszenicy, skład ↓ pochodzi ze strony Fitomed:
Ingredients: Rosa Centifolia Flower Water, Aqua, Theobroma Cacao Seed Butter, Triticum Vulgare Germ Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Wheat Germ Oil, Lecithin, Ceramide 6, Glycerin, Hydroxyethyl Acrylate, Sodium Hyaluronate, Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, D-Panthenol, Trilaureth-4-Phosphate, Caprylic/Capric Triglyceride, Peg-7 Glyceryl Cocoate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerine.
Kilka cennych informacji od producenta z oficjalnej strony:
Działanie: od momentu posmarowania twarzy krem od razu zaczyna „pracować”. Wchłania się i odbudowuje uszkodzony naskórek, dostarcza lipidów i uzupełnia ich ubytki, wygładza. Masło kakaowe uszczelnia wolne przestrzenie międzykomórkowe wierzchniej warstwy rogowej. Bardziej „gęsty” naskórek opóźnia parowanie wody. Dzięki temu cera pozostaje w naturalny sposób dłużej nawilżona.
Przeznaczenie: polecany głównie do cery suchej. Mogą go używać zarówno osoby młode, jak też dojrzałe do regeneracji naskórka i utrzymania go w dobrej kondycji. Służy do pielęgnacji twarzy, w tym okolic oczu oraz szyi, dekoltu i dłoni. Można go stosować zarówno na dzień jak i na noc, w zależności od indywidualnych potrzeb oraz pory roku. Latem stosujemy go jako regeneracyjny krem po opalaniu, zaś przed opalaniem jako podkład pod wysokie filtry z SPF. Sprzyja równomiernej i ładnej opaleniźnie.
Właściwości: Krem o charakterze naturalnym. Dopuszcza się wahanie odcieni kremu od jasnokremowego do beżowego. Dopuszcza się istnienie nieznacznej różnicy w zapachu i barwie poszczególnych partii kremu, gdyż nie zawiera on sztucznych barwników oraz substancji zapachowych, a wahania koloru i zapachu spowodowane są zastosowaniem składników naturalnych pochodzących z kolejnych serii dostaw. Ponadto konsystencja kremu nr 1 może ulec zmianie w okresie letnim z powodu dużej zawartości masła kakaowego, które topi się w temperaturze ok. 36 C. W okresie zimowym krem nr 1 ma bardziej twardą konsystencję. Powyższe różnice w zapachu, barwie i konsystencji nie mają wpływu na jakość pielęgnacyjną kremu.
Produkt ma pojemność 50 ml i ważny jest przez 3 miesiące od otwarcia, co gwarantuje nam obecność naturalnych składników w jego składzie. Krem ma delikatny zapach różany (zapewne dlatego, że oparty jest na hydrolacie różanym i jest to całkowicie naturalna woń. Krem świetnie nawilża i odżywia skórę, a to regenerowanie, które obiecuje producent nie jest umieszczone ot tak - świetnie sprawdza się po depilacji woskiem nałożony na obszar wąsika i brwi :) Lubię wykonywać masaż twarzy mając ten krem na buzi - zapewnia delikatny poślizg, ale nie jest zbyt tłusty. Kremu nr 1 używam dwa razy dziennie - rano i wieczorem i nigdy mnie nie podrażnił, nie spowodował zapychania, skóra nie zareagowała na niego "nieprzychylnie", nałożony przed podkładem nie wpływa na jego ważenie czy rozmazywanie.. Uwielbiam go!

Oba produkty dostępne są na stronie Fitoteka.pl w cenach: krem nr 10 (19 zł/20 ml), krem nr 1 (27 zł/50 ml).
A to czy produkty są warte przetestowania to zostawiam Wam do oceny - w przypadku kremu nr 1 jestem pewna, choć krem nr 10 może okazać się również dobrym produktem.. Na pewno powrócę z recenzją obu kremów po ich "zdenkowaniu" ;)

Jeśli macie doświadczenia z produktami Fitomed to piszcie koniecznie! 

Wpisy, które mogą Cię zainteresować:

Zapraszam do dyskusji:

Like us on Facebook

Flickr Images

.